Dzisiaj w warszawskiej Fundacji MaMa, na zaproszenie Klubu Rodziców High Need BabiesPracowni Środka, poprowadziłam spotkanie na temat dziecięcej złości. Temat ten przygotowałam już jakiś czas temu, jednak zarówno wtedy, jak i teraz, w mojej głowie pojawiło się dużo refleksji i pytań. Z jednej strony miałam bagaż doświadczeń, osobistych i zawodowych, z drugiej zaś fragmenty rozmów z innymi rodzicami. Towarzyszyła temu teoria, czysta psychologia emocji i psychologia rozwojowa. I właśnie ten miks sprawił, że spotkanie zdecydowałam się poprowadzić w kierunku oswajania złości, lepszego poznania jej fenomenu i przyjęcia wobec niej stanowiska innego niż zwykle się nasuwa. Jak pokonać złość? Jak stłumić wybuchy złości? Co zrobić, żeby on/ona tak się nie złościł/a? To typowe pytania, które pojawiają się w rozmowach na temat tego uczucia. Złość jest zła, myślimy skrótowo. Bo drażni, bo nakręca, bo męczy uczestników i obserwatorów. Ze złością bywa nam źle, złościmy się na tę złość, a złośnicy wydają nam się źli. To oczywiście bardzo skrótowe i przerysowane z mojej strony, ale bardzo często emocja ta kojarzy nam się z czymś negatywnym, czymś po prostu złym. A przecież złość jest ok. Może być trudna, odnalezienie się w sytuacji złości może być trudne, radzenie sobie z nią, reagowanie również. Trudne, ale nie złe.

Bo przecież złość jest ok

Gdybyśmy przyjęli postawę badacza i skupili się tylko na konkretnych danych, w miejscu złości dostrzeżemy informację. Informację, która mówi nam, że coś się dzieje i coś trzeba zrobić, jakoś zareagować. Informacja ta zwykle pojawia się w odpowiedzi na jakąś sytuację, przeszkodę, coś, co nie pozwala nam zrealizować obranego celu. Złościmy się więc, bo coś stoi nam na drodze, a jednocześnie poprzez ową złość motywujemy się do działania, koncentrujemy na danej przeszkodzie, skupiamy na rozwiązaniu. Złość może również być informacją o zagrożeniu, a przez to skłaniać nas do obrony, mobilizacji sił. Mówiąc w wielkim skrócie, złość jest odpowiedzią na dyskomfort, z którym przyszło nam się zmierzyć. Złościmy się, aby go zmniejszyć albo przystosować się do niego, jednocześnie minimalizując koszty. U małych dzieci, które doświadczają intensywnych zmian rozwojowych, okazji do dyskomfortu nie brakuje. Głód, nuda, przebodźcowanie, brak wystarczających umiejętności, np. lokomocyjnych albo komunikacyjnych. Dziecko odczuwa ten stan, rejestruje fakt, że coś się dzieje i chce tę sytuację opanować, jakoś się w niej odnaleźć. Denerwuje się więc, krzyczy, złości, tupie. I niestety dość często słyszy wtedy: Nie złość się! Nie można się złościć!

Mamy prawo do złości i wcale nie szkodzi ona urodzie

Złość piękności szkodzi? Chyba tylko jej nadmierne tłumienie. Mamy prawo do złości, tak samo, jak do każdej innej emocji. Prawo to mają też nasze dzieci. Różnimy się zasobami i umiejętnościami, ale prawem do odczuwania nie. Tutaj jesteśmy równi. Przyjęcie perspektywy badacza, który w złości widzi informację, może ułatwiać towarzyszenie dziecku w złości. Towarzyszenie a nie tłumienie. W pracy z dziećmi, niektórzy specjaliści, stosują metody behawioralne i każde zachowanie rozpatrują w modelu ABC. B to konkretne zachowanie, C reakcja, natomiast A  to wyzwalacze. Mimo ogromnych różnic, jakie dzielą podejścia behawioralne i te oparte na więzi, sam model ABC może okazać się przydatny. Przystosowując to do języka bliskości, będziemy wtedy mówić o A – potrzebach, B – danej sytuacji, C – reakcji. Wyjście poza B, szczególnie w kierunku A, to tak naprawdę wyjście w stronę dziecka. Widzę, że coś chcesz mi powiedzieć, Twoje zachowanie i emocje mają pomóc Ci odnaleźć się w trudnej sytuacji, ale są też pewnym sygnałem dla mnie. Coś się dzieje. Czy jest to jakaś niezaspokojona potrzeba czy może strategia? Czy trudność związana np. ze skokiem rozwojowym? Przyglądam się zatem tej Twojej, dziecięcej złości, próbując widzieć w niej tajną wiadomość, a nie niszczącą, złą siłę.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe. Złość, dzieci i my, zwykle poruszamy się niczym w szalonym tańcu. Każdy na swoją nutę, a jednocześnie każdy nakręcając każdego. Warto próbować, by choć na chwilę spojrzeć na ten taniec z innej kamery, zatrzymać się i zastanowić. Co chcesz mi powiedzieć? Co Twoja złość ma mi zakomunikować? Szukając odpowiedzi na takie pytania, przybliżamy się do znalezienia również tych, o które zwykle nam chodzi – jak reagować na wybuchy złości? Myślę sobie w tym miejscu, że potraktowanie złości jako komunikatu, informacji, daje inne podstawy do działania niż uznanie, że złość = złe intencje. W tej pierwszej sytuacji możemy próbować dziecku towarzyszyć, wspierać je, pomagać w radzeniu sobie ze złością. W tej drugiej dostrzegamy raczej wroga, stąd nasuwają się pytania o to, jak złość stłumić czy też jak nauczyć dziecko, że nie można się złościć.

A przecież można. Można się złościć, tak samo jak cieszyć, wstydzić, bać. I dzieci też mają do tego prawo.

Więcej o dziecięcej złości już wkrótce.

źródło zdjęcia: flickr, Jérôme T